Pireneje i Hiszpania

Pomysł wyjazdu w Pireneje narodził się w głowie Pawła. Pewne okoliczności sprawiły że nie udało mi się zrealizować mojego planu wejścia na górę Arrarat i trekingu w rejonie pogranicza Turcji i Armeni, zostawię to na inny czas. Nawróciłem się i postanowiłem się ucywilizować zwiedzając zachodnią część Europy :). Osobiście jednak zdecydowanie bardziej pociąga mnie wschód, ze swoją świeżością, mniejszą komercją i z niewiadomą kryjącą się na każdym kroku. Tu można kupić bilet, zapłacić kartą, zadzwonić i zarezerwować hotel, tam trzeba improwizować, ale dodaje to dużo uroku.

Spis treści

 

Barcelona

Moja podróż rozpoczęła się w Barcelonie. Spędziłem tu 3 dni w tym jeden dzień w Montserrat. Jest to miasto o dwóch twarzach. Z jednej strony komercja i dostatek, dobrze utrzymane ulice i parki, niezwykłe zabytki. Z drugiej jednak strony w miejscach gdzie turyści docierają rzadziej jest brudno, pusto. To chyba bardziej prawdziwy obraz miasta i społeczeństwa. Miałem czasem wrażenie, że władze lokalne przez swoje zabiegi, i pompowanie ogromnych pieniędzy w infrastrukturę i porządek, usiłują ukryć czy też zatuszować prawdziwe oblicze zamieszkującej tu społeczności. Nie chcę oceniać tego faktu, a miasto podobało mi się bardzo. Kilka fotek

Up

Montserrat

Pojechałem tam trochę z powodów sentymentalnych w podróży po miejscach ważnych dla św. Ignacego, ale również z turystycznych. Figury Matki Boskiej z Montserat spotykałem w całej Katalonii nawet w Livi. Jej figury są umieszczane w ścianach domów czy też przy wejściach, w kościołach i zapewne w normalnych domach. Klasztor znajduje się w formacji skalnej wznoszącej się ponad 1000m nad szeroką doliną. Skały są stare a ich rzeźba podobna do budowli Gaudiego. Kilka fotek

Up

Południe Francji

Dla turystów takich jak my zwiedzanie wsi było trochę frustrujące. Jeśli śpi się w górach i schodzi się do wsi w godzinach południowych, żeby kupić coś do jedzenia to trafia się w miejsce przypominające pustynię. Puste, piękne uliczki, pozamykane na cztery spusty okiennice i sklepy - to święty czas sjesty :)

Wsie i miasteczka są stare, z dużą ilością kościołów romańskich. W architekturze sakralnej widać wpływy ludów zamieszkujących te tereny w czasie gdy chrześcijaństwo dotarło na teren Francji. Pewne motywy i wierzenia ludowe zostawały włączone do symboliki religijnej by ta była bardziej zrozumiała do zwykłego śmiertelnika.

Na pewną uwagę zasługuje Livia miasteczko należące formalnie do Hiszpani, ale otoczone całkowicie terytorium Francji. Dla nas zewnętrznych obserwatorów jest to miejsce bardzo snobistyczne, kamienne (w większości nowe) domu, dobre samochody, żadnych bezdomnych a wszędzie ład i porządek. To co rzuca się w oczy to duża ilość banków, może każdy mieszkaniec ma konto w innych z nich :)

Z Francji do Hiszpanii wracałem już sam przez Andorę. Kraj utrzymujący się z handlu i przemytu do Francji. Na granicy powracają wspomnienia z Szeginii i Medyki czy granicy Ukraińsko-Rumuńskiej gdzie Ukraińcy przemycają papierosy, alkohol, środki higieniczne a nawet świece. Tutaj Francuzi zachowują się zupełnie podobnie. Jechałem z człowiekiem, który jechał do Andory po papierosy, jak zobaczył lotny patrol celny myślałem że dostanie zawału. Miasto przypomina Beverly Hills położone wysoko w górach.

Up

Pireneje

W Pirenejach nie ma nic niezwykłego. Przypominają trochę nasze Tatry zachodnie, są jednak od nich trochę wyższe.

Szlaki są znakowane wyłącznie biało-czerwonymi znakami i mają swoje numery. My częściowo poruszaliśmy się szlakiem HRP biegnącym od oceanu Atlantyckiego do morza śródziemnego. Przejście tej drogi zajmuje ok. 2 miesięcy. (foto)

Nasza wędrówka rozpoczęła się w Prades a potem przez mont Canigou-Pigmal d'Er-Livie- Carlit-Orlu dotarliśmy do Ax-les-Thermes. Całość zajęła 12 dni.

Noclegi, można całkowicie zaplanować w schroniskach lub kabanach. są 3 typy budynków Refugee Guarde - schronisko z obsługą, Refugee non guarde - chaty w górach z pryczami, kominkiem stołem (bezpłatne), oraz Cabana Pastorales - murowane chaty ale bez żadnej infrastruktury. Wszystko jest dobrze utrzymane i zadbane, czasem jednak przydaje się namiot. (foto)

 W górach spotyka się sporo zwierząt dzikich tj kozice, orły, świstaki i dzikich-domowych: koni krów czy kóz. O ile z wypasem zwierząt na takich wysokościach spotkałem się już w Rumunii czy Bułgarii to tutaj trudno spotkać jakiegokolwiek pasterza. Przez całą drogę nie widziałem nikogo kto by doglądał czy pilnował stada. (foto)

Up

Katalonia - wsie i miasteczka

W drodze powrotnej dojechałem do Olotu a stąd zamierzałem przejść do do miasta założonego w czasach rzymskich - Beselau. Droga wiodła przez rezerwat wulkanów (na szczęście nieczynnych), ale jak się okazało również pokrywała się z Camino de Santiago - trasą pielgrzymkową do Santiago de Compostela. Stało się dla mnie jasne, że większość szlaków turystycznych którymi się można poruszać w Hiszpanii czy we Francji pierwotnie służyła jako szlaki pielgrzymkowe. Czyżby turystyka była wynaturzoną formą pielgrzymowania pozbawionego zasadniczego sensu? (foto)

Camino de Santiago omija większe miasta, wiedzie prowincją, widać jednak tutaj pozostałości infrastruktury pielgrzymkowej. Na prowincji Hiszpanii spotykałem wiele opuszczonych domów, gospodarstw pewnie to wynik przekształceń po wejściu do EU. Ku mojemu zdziwieniu spotkałem również dwóch pielgrzymów z muszlami zawieszonymi na szyjach i z kijami w rękach i to pozdrowienie niezmienne od wieków "Hola! Buenos d~as! Buen camino". Może kiedyś i ja się tu wybiorę nie jako turysty ale jako pielgrzym.

Girona jaka jest każdy widzi (foto). Trochę mnie zawiodła, może miałem zbyt wygórowane wizje tego miejsca.

Figueres chyba jedynym wartościowym miejscem jest tu muzeum Salvadora Dali, urodził się tu i mieszkał samodzielnie nadając kształt i dobierając eksponaty do muzeum (foto)

Up